Opowiadania | Proza

Wdzięczność

18 kwietnia 2019

„W codziennym życiu wyraźnie widać, że to nie szczęście czyni nas wdzięcznymi, lecz wdzięczność – szczęśliwymi.”

David Steindl-Rast

Powyższy cytat zamieściłem na moim profilu w portalu społecznościowym w podziękowaniu bliższym i dalszym znajomym za wiele życzeń, jakie napłynęły do mnie w dniu moich urodzin. Nie przypuszczałem, że słowa Davida Steindla-Rasta skłonią mnie do zastanowienia się nad tym, zdawałoby się, powszechnym zjawiskiem wyrażania wdzięczności. Często stanowi ono wręcz banalną reakcję na powtarzalne zachowanie określone normami grzecznościowymi. Wśród tak zwanych elit uprzejmość tego typu definiuje się na ogół jako maniery. Nie roztrząsając tego pojęcia, wróćmy do samej wdzięczności i jej społecznego postrzegania.

Czym jest więc wdzięczność? Być może wielu z nas, sprowokowanych najczęściej jej brakiem, zadaje sobie takie lub podobne pytanie. Brakiem wdzięczności ze strony kogoś, komu wyświadczyliśmy przysługę lub grzeczność, podaliśmy pomocną dłoń czy wręcz uratowaliśmy. Sytuacja ta może dotyczyć nas także jako osób moralnie zobowiązanych do wdzięczności, które jednak z różnych powodów jej nie wyrażają.

W moim przekonaniu wdzięczność to pewien rodzaj emocji zrodzony w następstwie prawej postawy człowieka i/lub jego bliźnich. Z tego prostego wywodu wynika, że mamy z nią do czynienia jako jej odbiorcy lub nadawcy. Przy takim założeniu można stwierdzić, że wdzięczność to pewna kategoria psychologiczna, a ściśle rzecz biorąc, uczucie, które rodzi się w nas w podziękowaniu za otrzymane dobro – niekoniecznie materialne. Nie ulega wątpliwości, że to zjawisko można rozpatrywać w innych kategoriach, do których zaliczyłbym przede wszystkim filozofię, religię i szeroko rozumianą duchowość. Te dziedziny wiedzy wybiegają jednak poza moje zainteresowania, stają się dalece teoretyczne, niekiedy nawet mistyczne, a nie o to chodzi w niniejszym reflesencie.

Zastanówmy się więc nad kwestią jej obszaru, granicy lub – jak niektórzy wolą – rozległości pola do jej wyrażania. Nie znalazłem jednoznacznych wypowiedzi, opinii, dysertacji naukowych lub nawet amatorskich na tak sformułowany temat. Sam także nie czuję się kompetentny i nie znajduję w sobie przesłanek, by pokusić się o sformułowanie odpowiednich tez i ich uzasadnienie. Przyjrzyjmy się jednak jeszcze raz wdzięczności jako zjawisku towarzyszącemu nam niemal codziennie. Każdego dnia dziękujemy bowiem komuś za coś lub czujemy się zobowiązani do rewanżu. Najczęściej są to mało istotne sprawy, o których zapominamy już po chwili, niemniej życie dostarcza nam zdarzeń o znacznie większym wymiarze, kiedy samo słowo „dziękuję” nie wystarcza, a nawet może stać się pustym dźwiękiem. Można więc pokusić się o stwierdzenie: wdzięczność to dużo więcej niż zwykłe podziękowanie.

Przykładów wdzięczności można przytaczać bardzo wiele, i to od początku naszego życia. Jesteśmy wdzięczni za to, że pojawiliśmy się na tym świecie, wdzięczni rodzicom za ciepły kąt i dach nad głową, za wystarczającą ilość jedzenia. Jesteśmy wdzięczni sąsiadom za podwiezienie do centrum miasta, wdzięczni za pomoc w uzyskaniu dobrej posady, za zainteresowanie w chwilach naszych słabości, wreszcie za udaną operację i uratowanie życia. Liczba sytuacji, za które możemy być lub jesteśmy wdzięczni, wydaje się nieograniczona. Uświadomienie sobie tej skali skłania do zastanowienia się nad adekwatnością wdzięczności do uczynku, który ją wywołał. Pozornie ścisłe określenie stopnia wdzięczności wydaje się absurdalne i zależne wyłącznie od woli i możliwości danej osoby. Takie potraktowanie problemu może jednak z punktu widzenia relacji społecznych stanowić poważne zagrożenie w przestrzeganiu norm obyczajowych i prawnych.

Czyżby więc wdzięczność można rozpatrywać w kategoriach pejoratywnych? Samo takie sformułowanie wydaje się niedorzeczne, bo wdzięczność to uznanie dla sprawcy dobra. Skąd zatem te wątpliwości? Z pewnością wpływ na postrzeganie wdzięczności ma istniejący porządek rzeczy – ustanowiony wieloletnimi doświadczeniami społecznymi oraz opartymi na nich normami prawnymi, których najwyższy akt stanowi konstytucja traktowana jako umowa społeczna. Przywołanie w tej rozprawce konstytucji może się wydawać wyciąganiem kolubryny na spróchniały parkan, niemniej nie ulega żadnej wątpliwości, że wdzięczność jest zjawiskiem powszechnym i jako takie może mieć również charakter korupcyjny. Ilekroć słyszymy: „Będę wdzięczny za przychylność”, nie możemy wykluczyć, że nie chodzi tutaj o zwykłe podziękowanie. Pomimo dość wyraźnie określonego ładu społecznego i zobowiązań z niego wynikających tendencja do jego naruszania jest wciąż nagminna.

Wróćmy na chwilę do relacji wyrażanej przez nas wdzięczności w stosunku do uzyskanego dobra. Jej wielkość ma tu podstawowe znaczenie, ale nie tylko, bo kiedy płacimy za daną korzyść lub należy ona do sfery zobowiązań publicznych, naszą wdzięczność ograniczamy do ogólnie przyjętych reguł – nie dajemy bowiem napiwku kierowcy autobusu, informatorowi turystycznemu lub pani w okienku pocztowym, wyrażamy wdzięczność słowem „dziękuję”. Nie płacimy chirurgowi za wykonany zabieg w szpitalu publicznym, możemy jednak swoją wdzięczność wyrazić kwiatami, bombonierą, ewentualnie butelką dobrego alkoholu. W innym wypadku zobowiązani jesteśmy do ujawnienia wartości materialnej naszej „wdzięczności”, jest to już bowiem darowizna, a od tej odprowadzamy podatki.

Cienka nić, jaka dzieli wdzięczność od korupcji, nie zawsze jest dostrzegana przez darczyńców, którzy w swym subiektywnym odczuciu są wolni od złych zamiarów. Nie można ukryć jednak tak zwanej interesowności, która może występować po każdej ze stron – na przykład zostajemy ukarani mandatem, ale nieuczciwy funkcjonariusz, ku naszej radości, proponuje nam mniej dotkliwe konsekwencje tego wykroczenia. Zdarzenie to może mieć oczywiście inny przebieg. Niektórzy powiedzą – obie strony zadowolone, tak zwana obustronna wdzięczność. Czy jednak jest tu na nią miejsce? Czy nieuczciwość lub roszczenia zasługują na wdzięczność?

Jest rzeczą oczywistą, że dla wielu wdzięczność to coś, co znacznie przekracza zwykłe podziękowanie, to życzliwość i pozytywne odniesienie się do towarzyszącej nam fizycznie lub myślą osoby, dzięki której czujemy się w danej chwili szczęśliwsi. W ten oto sposób potwierdzamy słowa Davida Steindla-Rasta, że to wdzięczność czyni nas szczęśliwymi.

To arcymiłe przekonanie zakłóca jednak fakt, że o ile rozległość pola do wyrażania wdzięczności jest ogromna, o tyle nasza skłonność chociażby do zwykłych podziękowań jest już znacznie mniejsza. Powodów takiego stanu rzeczy można upatrywać w konsumpcjonizmie i towarzyszącej mu agresji. Coraz większe rozwarstwianie materialne społeczeństwa sprawia, że rosną roszczenia uboższych. Postawy te nie usprawiedliwiają jednak zaniku wdzięczności w naszym codziennym życiu, a może przyczyną tego stanu rzeczy jest zapominanie w szkole i w domu o trzech magicznych słowach: dziękuję, proszę i przepraszam?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *