Opowiadania | Proza

Kawa

21 marca 2019

KAWA Ozdobna porcelanowa filiżanka przyciągała wzrok, można powiedzieć: nęciła. Wydobywał się z niej aromat świeżo zaparzonej kawy. W jej bieli czarny płyn kusił urokami piekła. Zanurzyłem się bezwiednie w tej otchłani. A tam jak w wytwórni filmów fabularnych – studio za studiem, w każdym inne dekoracje, inny scenariusz. W środkowym – zapewne dlatego, żeby ze wszystkich pozostałych było blisko – dominował wystrój barowy. Starsi panowie raczyli młode dziewczyny trunkami z najwyższych półek. Chętne, bez jakiejkolwiek wstrzemięźliwości, przechylały eleganckie kielichy. Wszystko tam było w pewnym sensie większe i bardziej czytelne, jakby przygotowane dla niedowidzących. Wstąp, przekonywała sącząca się z głębi muzyka. Jako ciekawostkę można przyjąć napis: „Happy place ‒ everything free copy”. W studiu obok ruletka, stoły do blackjacka i inne wymyślne urządzenia hazardowe. Mężczyźni w smokingach i ciemnych garniturach, kobiety zadbane, w niebanalnych kreacjach, z dumą prezentowały kosztowną biżuterię z niezliczoną liczbą brylantów i innych szlachetnych kamieni. Razem tworzyli strefę uprzywilejowaną. Drugą strefę z mechanicznymi urządzeniami do hazardu, z panoszącym się automatem o dźwięcznej nazwie „jednoręki bandyta”, okupowała gawiedź męska w dresach, dziurawych swetrach oraz zaniedbane kobiety, wyglądające tak, jakby przed chwilą zeszły z ulicy. Na wprost wejścia zawieszono potężny szyld z napisem dla obu stref: „All win”. Jedno z pozostałych pomieszczeń tworzyło swoiste kino z trzema ekranami. Dla każdego coś miłego. Na środkowym prawdziwa sielanka. Luksusowe wille w kurortach z tropikalną zielenią, lazurem wody i stokami gór w oddali. W tym otoczeniu wolno płynące życie rodzinne. Trzy pokolenia opływające w zasobność, bez świadomości głodu i niedostatku. Na ekranie po lewej stronie relacje z wydarzeń sportowych. Tłumy ludzi na trybunach, dopingujące zawodników w przeróżnych dyscyplinach, mecze piłkarskie, mityngi lekkoatletyczne, tenis i szermierka. Jeździectwo, Formuła 1 przeplatana kolarstwem, podnoszenie ciężarów obok pięściarstwa. Niebywałe emocje, jakie towarzyszyły poszczególnym konkurencjom, puentował baner z napisem: „Wszyscy zwycięzcami”. Na trzecim ekranie przystojny brunet z bródką, o wyglądzie prestidigitatora, przypominał: równość dotyczy wszystkich, każdy ma prawo do szczęścia. Pukał przy tym palcami prawej dłoni w kryształowe lustro lub wskazywał nimi bezgrzeszną otchłań o jasnoróżowych barwach, jakby chciał w ten sposób potwierdzić swe wywody. Za każdym uderzeniem ukazywały się rozpromienione twarze wszystkich ras ludzkich, a nad nimi napis: „Jest wspaniale”, z każdym gestem pojawiały się pióropusze pękających fajerwerków, a zjawisku temu towarzyszyły okrzyki: „Wow”. Słuchacze na ekranie i widzowie na widowni nagradzali prelegenta burzliwymi oklaskami. Emanowało z nich szczęście. Jeszcze w innej z sal studyjnych biura turystyczne prześcigały się w ofertach podróży. Propozycje wyjazdowe obejmowały wszystkie zakątki świata, loty w kosmos, nawet do innych galaktyk. Na wielkich monitorach każdy rodzaj turystyki. Wypoczynkowa we wspaniałych obiektach hotelowych, w przepięknej scenerii lokalnego środowiska przyrodniczego, oferowała nad wyraz bogaty wachlarz usług. Turystyka objazdowa szczyciła się najnowszymi, komfortowymi i niezwykle bezpiecznymi środkami lokomocji. Pociągi jednoszynowe przemieszczające się z prędkością godną samolotów. Autokary o kształtach futurystycznych pojazdów zapowiadały powrót do przyszłości. Unosiły się nad przeszkodami lub jak poduszkowiec pokonywały cieki i akweny wodne. Wielopiętrowe samoloty z salonami rozrywki i wypoczynku, w zaawansowanej transformacji pojazdów okołoziemskich w rakietowe, z wyposażeniem niczym stacje międzyplanetarne. Zainteresowanie niewielkie, chociaż wszystkie te usługi świadczone były bezpłatnie. Studio za studiem obok studia – natłok salonów i luksusowych komnat – konstelacja beztroskiego życia w ziemskim stylu – konfiguracja wyzwolenia i nieograniczonego wyboru. Niefrasobliwa pustota animuszu bez entuzjazmu. Ferwor bez ekscytacji. Chwila rozterki, czyżbym coś pominął? Wybrałem jeszcze jedno studio, uwagę moją przyciągnęły stojące tam paleniska z ogromnymi kotłami. W pomieszczeniu panował ład, wręcz sterylność. Proces technologiczny w pełni zautomatyzowany. Unoszące się w okrągłych, przezroczystych przewodach wyziewy dawały świadectwo ich sprawności. Dym zastąpiły opary o zróżnicowanym nasyceniu barw, potęgując tym samym wrażenie czystości. Na ścianach i suficie panele akustyczne – pełne wyciszenie. Policzyłem kotły – było ich dziesięć. Każdy w oddzielnym sektorze. Nad wejściem informacja: www.samoobslugowautylizacjagrzechow.com. Na ściankach filiżanki krągłe kożuszki, ślady dobrej kawy. Wędrówka skończona. Skończona…?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *