Poezja | Wiersze

Witaj, smutku

18 kwietnia 2019

Kiedy nachodzi mnie smutek,
wtedy goszczę wspomnienia:
spacery parkową aleją kojarzę
z pożółkłym kasztanem i parasolem,
z kroplami deszczu, co roszą mą twarz,
wówczas nie wiem, czy one są zimne?
Czy to wychłodzona moja gęba
dostraja się do skołatanych myśli?
Mam wówczas ochotę zapalić cygaro,
napić się whisky ukrytej w szafie,
wśród ubrań i pudeł pełnych butów.
Wszystko znoszone, jakieś odległe,
pachnące naftaliną i jakieś bliskie.

Odchodzi bez pożegnania. Wróci.
Jak wraca fala żłobiąca brzegi w hieroglify,
imiona jej tylko znane.
Bezimienny rzeźbiarz bez dłuta
zawita ponownie, wkroczy na chwilę,
ogarnie skrywanym zgiełkiem
przestrzeń minionych dni mojego „ja”.
Witaj, smutku, witaj, łzo jedna,
upojeni własnym uniesieniem
biegnijmy myślą, biegnijmy wiatrem.

Gdy nachodzi mnie mój smutek,
nie otwieram ramion powitania.
Zwykle zamykam powieki. Tęsknię.
Wypatruję listonosza z torbą epizodów,
filmów, migawek pomieszanych pamięcią.
Niesłychane science fiction
z podpisem autora… Życie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *