Wychodzę w przekonaniuZa trzęsę ziemiąRzucę nią w kosmosBo tak chcęJa Najlepiej dzisiajOpuszczę świat absurduW nim więcej należyNiż wypada Nie dasz radySkrzeczy obcy głosKościół łupi w głowieZamkniętą furtkąSzczęścia Jeszcze czasWycofaj sięMocarzu słówTwoje wiatrakiZajęte Zatrzaskuje drzwiWychodzę z psemZgodnieNa smyczyOn i ja.
Możesz iść, no idźmówisz: pieprzę toże najwyższy czasże ktoś czekaże ja to błądIdźprzyzwyczajonydo tych ścianakceptuję pustkiecho.Mówiszże czujesz obcośćniepotrzebnienie grozi Ci sieroctwoidź i nie mów nic.Pożegnajmy bliskośćidź ze słońcemja to fałszywy kroknie wróciszwiem.Ktoś otwiera auta drzwijest okaylubię samotnośćpo co te łzyIdź.Czy będę tęsknił…że to źle…nie tak…że tyle lat…a ty…